Teologia feministyczna

Ostatnio coraz częściej mówi się o równych prawach dla mężczyzn i kobiet. Przez całe tysiąclecia odmawiano kobiecie niektórych praw przysługujących mężczyznom, a jeszcze i dzisiaj - i to w krajach wysoko rozwiniętych - kobiety nieraz gorzej są opłacane, choć wykonują taką samą pracę, co mężczyźni. Zjawisko to występuje nawet wtedy, gdy kobieta jest samotna i nie absorbuje jej rodzina ani zagraża przymusowa absencja w pracy. Jeszcze niedawno kobiety nie brały udziału w życiu publicznym, nie piastowały prawie żadnych wyższych stanowisk rządowych.

Dlatego w ostatnich latach nasilił się ruch feministyczny, dążący do pełnego równouprawnienia kobiet z mężczyznami. Zalążki tego ruchu pojawiły się ponad sto lat temu wraz z obaleniem niewolnictwa po wojnie domowej w Stanach Zjednoczonych. Wielu uważało wtedy, że zniesienie niewolnictwa i równouprawnienie kobiet opiera się na tych samych podstawach biblijnych. Dziewiętnasta poprawka do Konstytucji Stanów Zjednoczonych dała kobietom prawo do udziału w głosowaniu. We Francji prawo takie zostało uchwalone w 1944 roku, a w Szwajcarii kilkanaście lat temu.

Ruch feministyczny wywiera coraz większy wpływ również na Kościół, domagając się równych z mężczyznami praw dla kobiet w pełnieniu wszystkich funkcji kościelnych. Przy końcu lat 60. tego stulecia pojawiło się - z inicjatywy kobiet wykładających teologię - nowe pojęcie w chrześcijańskiej myśli teologicznej zwane teologią feministyczną.

CZYM JEST TEOLOGIA FEMINISTYCZNA?

Ponad trzydzieści lat temu ukazało się drukiem wiele opracowań teologicznych, kwestionujących dotychczasowy status kobiety w Kościele. Nieco później propagatorzy tego ruchu zbliżyli się do północno - amerykańskiej teologii murzyńskiej i południowo - amerykańskiej teologii wyzwolenia. Wszystkie trzy kierunki podkreślały sytuację ucisku, mówiły o konieczności przeżycia wyzwolenia spod obcej dominacji. Koncentrowały się przy tym na społeczno - politycznym wymiarze grzechu i zbawienia. Teologia feministyczna różniła się od teologii wyzwolenia tym, że uciskającym nie było w niej ubóstwo, lecz system patriarchalny, głęboko zakorzenione przekonanie o dominacji mężczyzn nad kobietami.

Nie wszystko w teologii feministycznej jest chrześcijańskie. W nurcie tym mieszczą się żydowskie i niechrześcijańskie feministki, popierające nowe formy pogaństwa przez oddawanie czci bogini - Matce. Jeżeli chodzi o wyłącznie chrześcijańską teologię feministyczną, to jej przedstawicielki starają się wyrazić chrześcijańską wiarę z perspektywy kobiety jako osoby uciskanej. Mimo wewnętrznego zróżnicowania chrześcijańska teologia feministyczna posiada pewne cechy wspólne. "Pamela Dickey Young wskazuje na cztery podstawowe pojęcia, które określają ten ruch:

1) Tradycyjna chrześcijańska teologia ma charakter patriarchalny (formułowana przez mężczyzn i przeznaczona dla mężczyzn);
2) tradycyjna teologia ignoruje i wypacza osobę kobiety i jej przeżycia;
3) kobiety winny być teologami tak samo jak mężczyźni, i powinny czynnie kształtować myśl teologiczną.

Możemy dodać jeszcze piątą ogólną cechę: doświadczenie kobiet, jakie przedstawiają feministki, musi być źródłem i normą każdej poważnej teologii chrześcijańskiej".

Chrześcijańskie feministki dążą, nie tyle do równych praw z mężczyznami, co do rewizji podstawowych sformułowań teologicznych. Przede wszystkim krytykują one przeszłość, wskazują na potrzebę wyzwolenia się od niebezpiecznych wspomnień z ucisku przez patriarchalny Kościół i patriarchalną kulturę. Następnie poszukują biblijnych i pozabiblijnych tradycji, które popierałyby osobowość kobiety, jej udział w podobieństwie Bożym i odpowiedzialność za nauczanie i przewodzenie. I w końcu feministki formułują swoją własną metodę teologii, rewidując radykalnie jej dotychczasowe sformułowania w świetle potrzeb kobiety uciskanej w Kościele i w społeczeństwie.

KRYTYKA TRADYCJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

Patrząc na historię Izraela feministki widzą ją zupełnie inaczej. Są to dzieje patriarchalnego ucisku kobiety. Cała judeochrześcijańska tradycja jest napiętnowana niewidocznością kobiety, jej poddaniem i przymusowym zdominowaniem przez mężczyznę lub wprost pozbawioną człowieczeństwa. "Starotestamentowe teksty mówiące o żeńskiej ťnieczystościŤ po urodzeniu dziecka i w czasie okresu oraz teksty nowotestamentowe odbierające kobiecie prawo do przemawiania w Kościele, wskazują na jej subordynację wobec mężczyzny, a opinia Kościoła nazywająca kobietę ťwybrakowanym mężczyznąŤ i obciążająca ją winą za grzechy mężczyzn - taką ťświętą historięŤ feministki uważają za historię wyzutą ze wszelkiej świętości".

W swojej krytyce feministki odrzucają wszelkie zło związane ze strukturami patriarchalnymi, głęboko zakorzenionymi w chrześcijaństwie i zachodniej kulturze. Najgorszym złem jest przekonanie, że mężczyźni posiadają wszelkie godności, zalety i władzę w przeciwieństwie do kobiet, które uważa się za gorsze, ułomne, nie w pełni ludzkie, trochę inne w odniesieniu do męskiej normy. Feministki uważają, że grzech ten jak szara nić snuje się przez całą Biblię i historię Kościoła. I tak Augustyn (353-430) identyfikował męskość z podobieństwem Bożym, zaś Orygenes (185-254) twierdził, że każdy dobry czyn jest męski, a wszystkie występki złe są kobiece. Zdegradowany mężczyzna staje się kobietą, zaś duchowo dojrzała kobieta - mężczyzną. Tomasz z Akwinu, wybitny teolog katolicki średniowiecza (1225-1274), posunął się jeszcze dalej, powiadając: "Kobieta jest stworzeniem niepełnym i wstrętnym" (był mnichem!). Nie wyczytał tego z Biblii, lecz zapożyczył od pogańskiego filozofa, Arystotelesa.

Wszystkie przedstawicielki teolo-gii feministycznej twierdzą, że doświadczenie kobiety powinno być ośrodkiem refleksji teologicznej. Jej wyjątkowe doświadczenie, jako drugiej płci, uciskanej połowy człowieczeństwa, musi odgrywać decydującą rolę w teologicznych sformułowaniach. Wyjątkowość tego przeżycia polega na inności jej ciała, bardziej zbliżonego do cykliczności przyrody; wyjątkowej pozycji społecznej, zupełnie innej historii i własnej osobowości. Dlatego odrzucają one chrześcijaństwo napiętnowane patriarchalnym sposobem myślenia. Nawet samego Jezusa nie uważają za autorytet i normę teologii, ponieważ był On częścią kultury ucisku kobiety. Normatywną społecznościądla teologii chrześcijańskiej jest - ich zdaniem - Kościół kobiet, w którym poważnie traktuje się tylko niektóre części Biblii.

W tak zrekonstruowanej przez feministki wierze, Bóg nie należy do rodzaju męskiego. To Pra-Matka, czasem identyfikowana z matką Ziemią. A-Jezus, to przedstawiciel prawdziwie nowego człowieczeństwa. Jest On tylko zwiastunem tego, co realizuje się w chrześcijańskiej społeczności. Pod takim kątem feministki patrzą na inne dziedziny wiary chrześcijańskiej, poddając je bardzo radykalnej rewizji.

KRYTYCZNE SPOJRZENIE NA TEOLOGIĘ FEMINISTYCZNĄ

Trzeba być świadomym tego, że równouprawnienie kobiet w Kościele jest zupełnie czym innym niż teologia feministyczna. To pierwsze zdobyło szerokie uznanie i nawet teologiczne uzasadnienie. Wiele Kościołów nie znajduje biblijnych podstaw, by odmówić kobietom równych praw w Kościele. Natomiast teologia feministyczna to zupełnie coś innego. Choć wskazuje ona na pewne słabości Kościoła, potrzebę jedności mężczyzny i kobiety, to jednak idzie zbyt daleko w rewizji chrześcijańskiej wiary, grożąc podziałem ciała Chrystusowego.

Istotną trudnością jest tu pogląd na autorytet, którym ma być wyłącznie feministyczna świadomość. Teologia feministyczna krytykuje zastane normy patriarchalnych struktur, głęboko zakorzenionych w społeczeństwie i w Kościele, ale nie posiada krytycznego podejścia do swoich własnych zasad i praktyk. Jest to poważny problem dla każdej teologii krytykującej innych z pozycji określonej grupy ludzi i twierdzącej, co jest, a co nie jest dla niej normą.
Teologia feministyczna skutecznie krytykuje pojęcie patriarchatu, ale nie uzasadnia należycie swojej bazy ideologicznej, traci z widoku transcendentne kryterium Słowa Bożego. Feminizm poszedł za daleko, odcinając się od chrześcijańskiej tradycji. Zastosował on bardzo subiektywne normy nazywając chrześcijaństwem wszystko, co wiąże się z "wyzwoleniem" kobiety. Inaczej mówiąc, choć teologowie (teologinie) feministyczni powołują się na Jezusa Chrystusa jako gwaranta swoich nowych sformułowań, ale gdy doświadczenie kobiety uznają za normę życia i nauczania, wtedy ich teologia nie może być chrześcijańska.

Jest to jedynie ideologia, subiektywne, relatywne, spojrzenie na rzeczywistość. "Krótko mówiąc, doświadczenie kobiet nie może stanowić ostatecznej normy czegoś, co ma być uważane za treść chrześcijańskiej teologii. Bez obiektywnej normy, ponadkulturowego Słowa Bożego, chrześcijaństwo staje się czymkolwiek, za co ktoś lub jakaś grupa je uważa. Doktryna Boga i Chrystusa w teologii feministycznej jest przykładem słabości jej metodologii. Nie ma ona nic wspólnego z chrześcijaństwem. Ponieważ hierarchia jest uważana za patriarchalizm, a patriarchalizm jest złem, stąd Bóg nie może być Ojcem, a nawet Rodzicem. Ponieważ dualizm ten jest zorientowany ku mężczyźnie, rzeczywistości ucisku, Bóg i świat nie mogą być zupełnie różni od siebie".

Ta identyfikacja Boga ze światem prowadzi do zupełnie innej, różnej od chrześcijaństwa religii. Teologia feministyczna, o ile chce wywrzeć pozytywny wpływ na chrześcijańską teologię, powinna na nowo odkryć transcendencję zarówno w swojej metodologii, jak i nauce o Bogu i o Chrystusie.


Konstanty Wiazowski
Artykuł był opublikowany w miesięczniku "Słowo Prawdy" 6-7/1996