Maria - matka Jezusa


KOBIETA UBŁOGOSŁAWIONA l DOŚWIADCZONA

"I rzekła Maria: Wielbi dusza moja Pana i rozradował się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim, bo wejrzał na uniżoność służebnicy swojej. Oto bowiem odtąd błogosławioną zwać mnie będą wszystkie pokolenia, bo wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny." (Łk 1:46-49)

Niezwykłą postacią Nowego Testamentu jest Maria - matka Pana Jezusa Chrystusa. Jej życie to splot Bożych błogosławieństw i doznań tragicznych, przeżyć niezwykłych i codziennych zmagań. Wszak była kobietą i matką, w której życiu szara, codzienna rzeczywistość zderzała się z nadprzyrodzonym Bożym działaniem. Ileż w jej sercu było znaków zapytania, ileż fascynacji Bogiem, a w końcu ileż tragizmu i cierpienia?

Już na samym początku ciśnie się pytanie: dlaczego właśnie ją wybrał Bóg, by stała się ziemską matką Syna Bożego? Jakimi kryteriami kierował się Stwórca, kiedy wybierał jąna "błogosławioną między niewiastami"? Urodą, inteligencją, pozycją społeczną, pochodzeniem? Otóż zdumiewa nas - czytelników Pisma Świętego - fakt, że nic nie wiemy o rodzinie, z której wywodziła się Maria. Wiemy tylko tyle, że pochodziła z maleńkiej mieściny w Galilei - z Nazaretu i była narzeczoną Józefa. Wiele było takich dziewcząt, jak ona. Więc dlaczego j ą wybrał właśnie Bóg do tak szczególnego zadania? Odpowiedź na to pytanie znajdujemy w Ewangelii Łukasza (l :48), gdzie Maria sama wyznaje, że Pan Bóg "wejrzał na uniżenie służebnicy swojej" ("wejrzał na małość sługi swojej" - tłumaczenie K. Romaniuka).

Jakże ważna duchowa lekcja zawiera się w tym stwierdzeniu, że Pan Bóg dostrzegł w sercu Marii wielki duchowy klejnot: pokorę lub uniżenie. Tę wewnętrzną cichość i poddanie swego życia Bogu Wszechmogącemu w posłuszeństwie i całkowitym zaufaniu. Jest to zgodne z duchem Pisma Świętego, w którym czytamy, że "Bóg nie patrzy na to, na co patrzy człowiek. Człowiek patrzy na to, co jest przed oczyma, ale Pan patrzy na serce" (1Sm 16:7b); "Bóg się pysznym przeciwstawia, a pokornym łaskę daje (...). Uniżcie się przed Panem, a wywyższy was" - czytamy w Liście Jakuba (4:6b.lO). Pan Jezus błogosławionymi nazwał ludzi cichych i ubogich duchem (Mt 5:3.5). Natomiast Apostoł Piotr pisał do kobiet - chrześcijanek: "Ozdobą waszą niech nie będzie to, co zewnętrzne: trefienie włosów, złote klejnoty lub strojne szaty, lecz ukryty, wewnętrzny człowiek z niezniszczalnym klejnotem łagodnego i cichego ducha, który jedynie ma wartość przed Bogiem" (3:3-4). Ten właśnie duchowy klejnot posiadała w swoim sercu Maria - pokorna służebnica Pana. I datego właśnie ona dostąpiła przywileju nadprzyrodzonego macierzyństwa: za sprawą Ducha Świętego poczęła, a potem powiła Jezusa, Syna Bożego i Zbawiciela świata.

"Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas" (J 1:14). To, co dotychczas stwierdziliśmy mógłby jednak sugerować, że Boży wybór Marii był niejako jej zasługą. Tymczasem Pismo Święte powiada, że kiedy anioł zwiastował Marii proroctwo i obietnicę narodzenia Jezusa, powiedział do niej: "Bądź pozdrowiona, łaską obdarzona", a potem dodał: "Nie bój się, Mario, znalazłaś bowiem łaskę u Boga" (Łk 1:28.30). To nie jej nadzwyczajne cechy charakteru czy pobożność sama w sobie była tym kryterium, jakim posłużył się Bóg wybierając Marię. Bóg okazał swą łaskę i tej łaski - czyli niezasłużonego przywileju dostąpiła właśnie Maria. Nieprawdą byłoby przecież stwierdzenie, że w tym czasie ze wszystkich żydowskich dziewcząt tylko Maria była pokorną służebnicą Pana. Pan Bóg jest suwerenny w okazywaniu swojej łaski. Okazuje ją komu chce.

Jest jeszcze inny powód, dla którego Marię uznajemy jako "błogosławioną między niewiastami", bo tak mówi Pismo Święte. Otóż nie tylko dlatego, że Pan Bóg właśnie jej okazał swoją łaskę, ale również dlatego, że - jak powiedziała Elżbieta, matka Jana Chrzciciela - "błogosławionaś ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota twego" (Łk 1:42). To właśnie Jezus - Emanuel - czyli Bóg z nami - uświęcił Marię!

Potem Elżbieta dodała: "I błogosławiona, która uwierzyła, że nastąpi wypełnienie słów, które Pan do niej wypowiedział" (Łk 1:45). Maria była i jest błogosławiona również z powodu swojej wiary w to, co Bóg jej obiecał. Wyznała bowiem przed aniołem: "Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego" (Łk 1:38). Uwierzyła w nieprawdopodobne. Wiara stała się faktem. "Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli" - powiada Jezus!

Błogosławieństwo Marii polegało również na tym, że swemu niezwykłemu dziecku poświęciła najgorętsze matczyne uczucia, wychowując je w bogobojności i gorliwości dla Boga. "Jezusowi zaś przybywało mądrości i wzrostu oraz łaski u Boga i u ludzi" - czytamy w Ewangelii Łukasza (2:52). Podziw ludzi był dla niej nagrodą za jej poświęcenie i dzielenie z Bogiem tej niezwykłej tajemnicy.

Kiedy Pan Jezus rozpoczął swoją publiczną i natchnioną działalność, powrócił "w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej okolicznej krainie. On sam zaś nauczał w ich synagogach, sławiony przez wszystkich", (Łk 4:14-15). Początkowo sława i popularność Jezusa była również radością Marii - Jego matki, która zaczęła powoli rozumieć słowa anioła w czasie nawiedzenia: "Nadasz Mu imię Jezus. Ten będzie wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego" (Łk 1:31b-32a).

Maria - błogosławiona między kobietami! Ale nie jest to pełna prawda o niej. Bo Maria to również postać tragiczna i pełna bólu, postać doświadczona przez Boga. Być może po raz pierwszy poczuła matczyny ból, kiedy Pan Jezus zdecydował się opuścić dom rodzinny i rozpoczął publiczną działalność. Potem, kiedy został wzgardzony w Nazarecie, omal nie strącony z góry i pogardliwie wyśmiany, wszystko to boleśnie raniło serce kochającej matki. A czy było jej przyjemnie słuchać, jak krewni chcieli "Go pochwycić, mówili bowiem, że odszedł od zmysłów" (Mk 3:21b)? "Bo nawet bracia Jego nie wierzyli w Niego" - stwierdza Apostoł Jan w swojej Ewangelii (7:5).

Ileż musiała mieć wiary w sercu, by nie zwątpić w to, w co z taką determinacją uwierzyła? Bo przecież nie mogła zapomnieć o cudzie nadprzyrodzonego poczęcia swojego Syna i o słowach anioła, które na jej oczach zaczęły się spełniać.

A jak opisać jej tragedię, kiedy stanęła pod krzyżem i była tak niemiłosiernie bezpośrednim świadkiem śmierci Jezusa? Śmierć dziecka jest dla rodziców zawsze bardzo bolesną tragedią. Ale oglądać na własne oczy, z bliska, haniebną egzekucję swojego niewinnego Syna, w którym rozpoznawała Mesjasza - oto nieopisane duchowe i emocjonalne cierpienie Marii! Nie mogła być na pośpiesznie zaimprowizowanym pogrzebie Jezusa, nie miała sił, by być przy grobie Mistrza zaraz po sabacie. Błogosławieństwo nie wyklucza cierpienia - oto kolejna lekcja płynąca z analizy życia ziemskiego matki Pana.

Nadszedł jednak dzień zwycięstwa Chrystusa nad śmiercią - Jego chwalebne zmartwychwstanie. Ta najwspanialsza i najbardziej sensacyjna wieść w dziejach świata - przywróciła radość i nadzieję również w sercu Marii, którą razem z innymi uczniami i kobietami spotykamy na jednomyślnej modlitwie w dniu Zesłania Ducha Świętego. Radość z powodu zmartwychwstania oraz nadzieja powtórnego przyjścia Pana Jezusa ożywiały jej serce na równi z tymi, którzy uwierzyli w Chrystusa - Mesjasza i Zbawiciela świata. Jej historia zaczęła się od cudownego macierzyństwa. Teraz widzimy Marię jako świadomą swej wiary chrześcijankę - bogobojną uczennicę Pana. Jej mały niegdyś synek teraz jest dla niej jej osobistym Panem i Zbawicielem! I tu - mówiąc obrazowo - urywa się film. Maria jako osoba nie pojawia się już więcej na kartach Nowego Testamentu. Zapewne dlatego, że skończyła się jej rola. Wykonała wiernie zadanie powierzone jej przez Boga. Okazała się wierna i posłuszna Bogu do końca. Dalsze jej życie pod opieką Jana jest osnute tajemnicą, którą próbuje odsłonić tradycja chrześcijańska. Nie ulega jednak wątpliwości, że należy do grona ludzi zbawionych - obywateli nieba.

Może ktoś jednak chciałby zadać pytanie: a gdzie cześć należna Marii? Jako biblijnie wierzący chrześcijanin uważam, że należy się jej cześć w znaczeniu szacunku i podziwu - jak w przypadku innych wielkich postaci biblijnych (Abraham, Mojżesz, Paweł), które są dla nas wzorem i przykładem wielkich cnót chrześcijańskich. Biblia jednak zabrania oddawać boską cześć jakiemukolwiek człowiekowi (2 M 20:3-6; 34:14; Mt 4:10; 9 i in.). Maria pozostanie jednak dla wszystkich przykładem pokory, posłuszeństwa Bogu, wiary w Jego obietnice, wierności Chrystusowi jako Panu i Zbawicielowi. Pozostanie wzorem dla wszystkich kobiet i matek - chrześcijanek. Tej czci nikt jej nie odbierze!


Andrzej Seweryn
Artykuł był opublikowany w miesięczniku "Słowo Prawdy" 7-8/1996