Rodzina chrześcijańska - ale jak ją zbudować?

"Jeśli Pan domu nie zbuduje, próżno trudzą się ci, którzy go budują" (Ps 127:1).

Wszystko zaczyna się od marzeń o szczęściu i budowaniu własnego, rodzinnego gniazda. Dom i szczęśliwa rodzina - to nadal wartości, które cenimy sobie najbardziej. Nawet ludzie bardzo majętni czy sławni często wyznają, że pieniądze czy popularność szczęścia nie dają, lecz tak naprawdę w życiu liczy się tylko rodzina i dom. Problem jednak polega na tym, że tak niewielu ludziom udaje się dzisiaj zbudować trwały i szczęśliwy związek małżeński, mieć spokojny dom i wspaniałą, kochającą się rodzinę. Dzieje się tak dlatego, że coraz mniej ludzi odkrywa i rozumie biblijny model małżeństwa i rodziny chrześcijańskiej, a co za tym idzie, tak niewielu buduje swoje małżeństwo i rodzinę w oparciu o biblijne zasady. Pismo Święte zaś ostrzega, że "jeśli Pan domu nie zbuduje, próżno trudzą się ci, którzy go budują" (Ps 127:1). Warto więc zaufać Bogu również w tak świętej sprawie, jaką jest małżeństwo i rodzina.
Budowanie rodziny chrześcijańskiej nie jest łatwe ani proste. Napotyka bowiem na wiele przeszkód i trudności, które każdy chrześcijanin musi świadomie i z determinacją przezwyciężyć. Szczęście kosztuje. Nie zdobędziesz go bez wysiłku i nie zatrzymasz przy sobie bez ustawicznego pielęgnowania i troski.

Biblijne akcenty

Kiedy Pan Bóg mówi nam o zasadach szczęśliwego małżeństwa, szczególnie podkreśla potrzebę dojrzałej miłości mężów do żon oraz potrzebę uległości (poddania) żon swoim mężom (Ef 5:22-25). Bibliści tłumaczą to tym, że prawdopodobnie Pan Bóg kładzie szczególny akcent na to, w czym jesteśmy słabi. Nie oznacza to wcale, że żony nie mają obowiązku kochać swoich mężów, a mężowie nie muszą okazywać delikatności i pokory względem swoich żon. Wzajemna miłość i poddanie - to sprzężenie zwrotne w zdrowym, chrześcijańskim małżeństwie!! "Ulegajcie jedni drugim w bojaźni Chrystusowej" - pisze Apostoł Paweł do wierzących małżonków (Ef 5:21). "Wszyscy zaś przyobleczcie się w szatę pokory względem siebie" - dodaje Apostoł Piotr (l P 5:5). "Wyprzedzajcie się wzajemnie w okazywaniu szacunku" (Rz 12:10b), "w pokorze uważajcie jedni drugich za wyższych od siebie" (Flp 2:3) - te słowa z całą pewnością odnoszą się również do relacji w chrześcijańskim małżeństwie i dotyczą postawy mężów wierzących wobec swoich żon. Te z kolei nie tylko mają być poddane swoim mężom, lecz Pismo Święte poucza je, by również "miłowały swoich mężów i dzieci" (Tt 2:4).

Miłość i poddanie - oto wartości, którymi wierzący mąż i żona winni się wzajemnie ubogacać! Jeśli tego nie rozumieją i nie praktykują, ich małżeństwo będzie chore i niestabilne. Małżeństwo bowiem to wspólna odpowiedzialność. Jeśli oboje małżonkowie nie będą podejmować ustawicznego trudu pracy nad sobą - nie uda im się wcielić w życie biblijnego modelu małżeństwa i rodziny! "A zatem niechaj i każdy z was miłuje żonę swoją, jak siebie samego, a żona niechaj poważa męża swego" (Ef 5:33).

Na jakie przeszkody natrafiamy?

Budując rodzinę chrześcijańską opartą na biblijnych zasadach, natrafiamy na wiele przeszkód i przeciwności, które musimy świadomie przezwyciężyć i pokonać dla dobra i szczęścia nas oraz naszych dzieci. Te kłody rzuca nam pod nogi szatan, który doskonale wie, że kiedy zburzy nasze rodzinne, osobiste szczęście, za jednym zamachem zniszczy też naszą duchowość i więź z Bogiem. Jest wiele przeszkód i zagrożeń, postaram się wymienić tylko niektóre z nich.

1. Wzorce rodzinne wyniesione z domu.

Jeśli nasi rodzice prowadzili dom po chrześcijańsku, a ich małżeństwo było zbudowane na biblinych zasadach miłości i wierności, wtedy będziemy się starali te dobre wzorce przenieść do własnego życia. Szczęście, wzajemna miłość i szacunek mamy i taty będą bardzo zachęcającym i przekonującym przykładem godnym naśladowania. Częściej jednak ludzie wynoszą z domu rodzinnego negatywne przykłady, które (jeśli nie mają alternatywy w postaci biblijnych wzorców) będą świadomie lub nieświadomie powielać we własnej rodzinie i we własnym małżeństwie. Jeśli dla kogoś standardem było to, że ojciec bił matkę, wracał z pracy pijany i agresywny, to trudno mu przyjdzie być czułym i kochającym mężem dla swojej własnej żony. Jeśli czyjaś matka była niegospodarna i kłótliwa, trudno będzie jej córce prowadzić przykładny dom w cichości i uległości ducha. Budowanie własnej rodziny na chrześcijańskich zasadach będzie wymagało świadomego odcięcia się od niechrześcijańskich wzorców wyniesionych z rodzinnego domu. A to już jest kwestia świadomego wyboru i odwagi odseparowania się od złej, rodzinnej "tradycji".

2. Nasz temperament i charakter.

Niełatwo będzie zbudować rodzinę chrześcijańską młodej parze, w której żona to kobieta bardzo zaradna, samodzielna i zdecydowana, zaś mąż to osoba niesamodzielna iniezaradna. Trudno mu będzie stać się głową rodziny, zaś jej być uległą i pokorną żoną, skoro na co dzień jest przysłowiową "szyją", a on boi się wszelkich decyzji i odpowiedzialności. Podobnie, gdy mąż będzie nad wyraz despotyczny, a żona bezwzględnie zdominowana i zastraszona. Oboje będą musieli nad sobą popracować i sobie wzajemnie pomóc, by każde z nich zajęło właściwą pozycję w małżeństwie i rodzinie: mąż jako głowa rodziny i żony swojej, a żona uległa mężowi i szanująca jego pozycję i autorytet w domu! Takie "przemeblo-wanie" jest trudne, ale błogosławione dla małżeństwa i możliwe dla tych, którzy mają zaufanie do Boga i Jego świętych zasad.

3. Presja świeckiego środowiska.

Świeccy "przyjaciele" doradzą każdemu mężowi, jak panować w domu i w rodzinie. Z kuflem piwa w ręku powiedzą ci: "jeśli twoja kobita plącze się dalej, niż tylko w kuchni, to znaczy, że ma za długi łańcuch". Kobiecie zaś niejedna świecka koleżanka doradzi: "nie bądź głupia, nie daj się zdominować i wodzić chłopu za nos - to nie te czasy!". Tak myślą dzisiaj ludzie, którzy patrzą na małżeństwo i rodzinę przez pryzmat własnych poglądów, a nie woli Bożej, której nie znają i nie szanują. Nie ulegać presji świeckiego środowiska i obiegowych poglądów - to kwestia wielkiej, cywilnej odwagi. To płynięcie pod prąd i narażanie się na kpiny. Wolę jednak być szczęśliwy w małżeństwie, choć inni śmieją się z moich poglądów, niż budować rodzinę na świecką modłę i patrzeć potem na jej rozkład. Tak się, niestety, dzieje w wielu domach, w których nie ma miejsca dla Boga, a Jego zasady są tam powszechnie ignorowane lub łamane.

4. "Syndrom teściów".

Kiedy młodzi ludzie pobierają się i zaczynają budować własną rodzinę i własny dom, rodzice nie zawsze przyjmują do wiadomości, że ich dzieci mają teraz prawo sami stanowić o sobie. Opuszczenie domu rodzinnego - to jedna z cech małżeństwa ("opuści człowiek ojca i matkę..."), co oznacza nie tylko prawo do wyjścia z domu rodzinnego, ale także oznacza zerwanie więzi emocjonalnych uzależniających dziecko od rodziców. Teraz para młodych ludzi bierze odpowiedzialność za siebie i swoje życie. Wszelkie wtrącanie się rodziców czy teściów w ich oddzielną rodzinę stanowi niebezpieczne zagrożenie dla ich związku. Nie znaczy to wcale, że zdrowe jest zerwanie wszelkich więzi z rodzicami, bo taki pogląd jest po prostu niebiblijny. Dorosłe dzieci mają obowiązek troszczyć się o swoich rodziców, rodzice zaś czy teściowie mają prawo, by im pomagać (jeśli sobie tego życzą), ale przede wszystkim obowiązek, by im nie przeszkadzać i nie ingerować w ich życie, za które sami ponoszą odpowiedzialność! Powinni być jak najlepszym przykładem chrześcijańskiej rodziny, nigdy zaś powodem rozbicia małżeństwa ich dzieci, do czego może doprowadzić ślepa i nieodpowiedzialna miłość lub nadmierna troska. A tak się, niestety, czasem dzieje w życiu!

5. Duma własna.

Można by wyliczyć wiele jeszcze innych przeszkód w realizacji biblijnego wzorca w małżeństwie, lecz jedną z najtrudniejszych jest własna duma, czyli egoizm, który rośnie na pożywce niewiary lub ignorancji Słowa Bożego. Nie zbudujesz małżeństwa i rodziny opartej na biblijnych zasadach, jeżeli nie będziesz pracował przede wszystkim nad samym sobą, by być mężem lub żoną według biblijnego porządku. Nikt z nas nie jest doskonałym partnerem w małżeństwie. Jeśli więc nie będziesz miał cywilnej odwagi, by przyznawać się do własnych błędów, prosić współmałżonka o wybaczenie, a następnie korygować je - twoje małżeństwo i rodzina będzie mniej lub więcej cierpieć i to z twojego powodu! A jeśli, błądząc, będziesz oczekiwał, że przepraszać lub zmienić się powinna najpierw twoja żona (lub twój mąż), a nie ty - nigdy nie zrobicie kroku do przodu na drodze do szczęścia. Przyjmijcie więc, drodzy małżonkowie, do serc następującą konkluzję: Na dokonanie pozytywnych zmian w waszym małżeństwie i rodzinie nigdy nie jest za późno!


Andrzej Seweryn
Artykuł był opublikowany w miesięczniku "Słowo Prawdy" 5/2001